piątek, 27 lipca 2018

"Upiory Atlantyku"


     Mając 10 minut do autobusu postanowiłam wejść do księgarni. Jakżeby inaczej. Przeglądając tytuły, natknęłam się na powieść Antoniego Marczyńskiego „Upiory Atlantyku”. Takie książki nie cieszą się chyba zbyt dużym zainteresowaniem, skoro była wetknięta w najciemniejszy kąt półki, zasłonięta innymi, bardziej popularnymi tytułami.
     Zaintrygował mnie opis na końcu, a był on taki:
     „Frapująca opowieść napisana w okresie niezwykłego zainteresowania pierwszym przelotem z Ameryki do Europy w 1927 roku. Lotnicy, próbujący powtórzyć ten wyczyn, giną jeden po drugim w falach Atlantyku. Świadek katastrofy samolotu „Victoria”, młody amerykański dziennikarz Ralph Bronson, postanawia rozwikłać zagadkę ich śmierci; skłania go do tego ekscentryczny naukowiec oraz narzeczona jednego z poległych śmiałków , piękna Polka, Halina Horska. Wiele faktów wskazuje na spisek linii oceanicznych , które wykorzystując niewielkie pirackie okręty, strącając samoloty, obawiając się, że rozwój lotnictwa zagrozi transatlantyckiej żegludze pasażerskiej…”.
     Opis wydał mi się na tyle ciekawy, że postanowiłam ją kupić.   
     Jeżeli książka wzbudziła Wasze zainteresowanie, to w warszawskiej „Księgarni na Pradze”, zostało jeszcze kilka sztuk.

piątek, 6 lipca 2018

Ulubieniec Piłsudskiego - scenarzystą pierwszej polskiej farsy filmowej.


Bolesław Wieniawa – Długoszowski. Znany z zamiłowania do kobiet, koni i koniaku. Pierwszy Ułan II Rzeczypospolitej o którym opowiadano liczne anegdoty, posiadał inny, mało znany talent. Potrafił pisać i to nie zgoła gorzej.
„Pióro” zbliżyło Wieniawę do środowisk artystycznych, najpierw w Paryżu, a potem w Warszawie. W czasie jednego ze spotkań w kręgu artystów filmowych poznał Ferdynanda Goetla, zdolnego scenarzystę.
Z tej znajomości narodził się pomysł współpracy, a w efekcie stworzenie scenariusza filmowego – komedii „Ułani!... ułani!... malowane dzieci…”.
 Film pod wieloma względami był innowacyjny. Chociażby był to pierwszy polski film komiczny. Po drugie był to pierwszy stuprocentowy film mówiony i śpiewany. Po trzecie udźwiękowienie odbyło się całkowicie w kraju w hali „Falanga”. Po czwarte zastosowano system gagów – pomysłów zbiorowych.
Na pytanie co skłoniło Wieniawę – Długoszowskiego do napisania scenariusza filmowego, odpowiedział: „Od dawna myślałem o stworzeniu naprawdę wesołego polskiego filmu … A gdzież to życie jest weselsze, ma więcej humoru, uroku, aniżeli w wojsku, wśród ułanów…”.         
„To też ten właśnie temat postanowiłem zużytkować do pierwszej polskiej farsy filmowej i zabraliśmy się z Ferdynandem Goetlem do roboty. Pisaliśmy scenariusz , myśląc przede wszystkim o wykonawcach głównych ról Dymszy i Krukowskim, których uważam za tak rzadkich u nas przedstawicieli groteski!... Do tego jeszcze Zula Pogorzelska – moim zdaniem – po prostu natchniona w grotesce!… Sądzę, że z takim zespołem osiągniemy nasz cel, którym jest rekord śmiechu!...”
Wreszcie nie było powielanego tematu policmajstrów, szpiegów, spelun czy amantów- uwodzicieli, które zaczęły nużyć publiczność.
Premiera miała miejsce 5 stycznia 1932 roku w kinie „Casino”.
I chociaż film był kasowym sukcesem, to przez krytyków został uznany za przeciętny, któremu zabrakło tego czegoś wyjątkowego.






wtorek, 3 lipca 2018

Konkurs piękności samochodów.

W ostatnia niedzielę czerwca 1932 roku, odbył się w Warszawie konkurs piękności... samochodów.
"Kurier Warszawski" tak opisywał to wydarzenie:

Na podstawie zdjęć, jakie znajdują się w zbiorach NAC z innych lat, możemy sobie wyobrazić, że tak to mniej więcej wyglądało w 1932 roku:

Samochody biorące udział w konkursie. 1930 rok. Zdjęcie NAC.

Jury konkursu pod przewodnictwem wiceministra komunikacji Juliana Piaseckiego (siedzi przy stole 3. z lewej). 1937 rok.  Zdjęcie NAC.